środa, 30 listopada 2016

Kobiety lecą na hajs

Kobiety lecą na hajs

       Jeden z najbardziej utartych sloganów używanych podczas męskich, pijackich rozmów i jedna z największych iluzji zakorzeniona głęboko w samczych umysłach- kobiety lecą na pieniądze; kobiety to materialistki; kobiety przyciąga zawartość portfela; blalallalalakurwa. Po części się z tym zgadzam. Rzeczywiście, kobiety bardziej interesują się mężczyznami, których stać na coś więcej niż sobotnie wypady na promocyjne, przeterminowane piwko i wakacje w słonecznym Wałbrzychu. Jest w tym wszystkich jednak drugie dno i ciężko się z nim nie zgodzić, no chyba że jesteś tak ograniczony, że już do końca życia będziesz usprawiedliwiał swoje słabe podboje miłosne niesprawiedliwością tego świata.

      Panowie, podliżę się tutaj trochę kobietom, które mogły aż tak zabłądzić w internetach i trafić na mój blog. Jesteśmy prości. Wystarczy, że zobaczymy bogatego gościa jeżdżącego jakąś spoko cayenne w otoczeniu kilku pięknych przedstawicielek płci pięknej i w ciągu sekundy nasz mózg zaczyna kojarzyć te obrazy ze sobą. Ale tu nie o same pieniądze chodzi, a bardziej o ich metaforyczne znaczenie. Bogaty gość w oczach kobiet to gość przede wszystkim ZARADNY, a to jedna z najbardziej pociągających i pożądanych cech. W umyśle kobiety taki osobnik jawi się jako silny, ogarnięty i potrafiący zadbać o siebie, więc czemu nie miałby potrafić zadbać w przyszłości o hipotetyczną rodzinę? Zamożny mężczyzna musi być SAMODZIELNY i ODPOWIEDZIALNY. Nadal uważacie, że tu o pieniądze chodzi? Daję sobie rękę (ale tylko lewą bo mnie coś ostatnio pobolewa więc prawej byłoby ewentualnie szkoda) uciąć, że większość kobiet nawet jeśliby tego hajsu nie powąchała, wolałaby mężczyznę zaradnego niż ciepłe kluchy w rosole.  Chodzi o to, że przez zamożność przemawia o człowieku wiele innych pociągających cech charakteru i to własnie to jest czynnikiem decydującym. Mówimy tu oczywiście o kobietach ,,normalnych", nie dla przykładu króliczkach playboya, które dla darmowych torebeczek vuittona i implantów minimum litera D, odgrywają gwiazdki porno dla gościa w wieku ich dziadka (oby tylko).   

     To samo z gośćmi z nienagannymi sylwetkami, chodzącymi na siłownię średnio siedem dni na siedem. Taki osobnik jawi się w oczach kobiet jako mężczyzna z PASJĄ. Posiada jakiś inny sens życia, coś co kocha, coś czemu się oddaje i czego nie porzuci. A wierzcie mi, kobiety pociągają ludzie z pasją, którzy od czasu do czasu zakomunikują, że nie mają czasu się spotkać, bo to koliduje z ich treningiem siłowym/ sztuk walki/ tańca/ próbą zespołu w garażu. Twoją pasją może być nawet szydełkowanie i robienie szalików na drutach na zamówienie, bylebyś miał coś takiego, swój świat którego nie oddasz. Do następnego!
     

     

poniedziałek, 28 listopada 2016

Zazdrość to szambo

Zazdrość to szambo

   Witam ludzie! Miałem zamiar pisać o niesprawiedliwym poglądzie na współczesne towarzystwo i to dopiero za jakiś czas (zgodnie z zasadą trzech dni oczywiście). Odbyłem jednak pewną rozmowę, która zaświeciła żaróweczkę nad głową i podsunęła do mojego, czasem niezbyt sprawnego umysłu, garść nowych pomysłów. Jako, że w gronie moich zainteresowań znajduje się psychologia i relacje międzyludzkie (a w tym to, co tygrysy lubią najbardziej, czyli relacje damsko- męskie), podzielę mój blog na  działy tematyczne. Zgadnijcie o czym będzie pierwszy;)

     Gdybym przytoczył tu całą rozmowę ze szczegółami, kumpel powiesiłby mnie za cojones i oskalpował z precyzją Aldo Reine'a. Naszkicuję tu jednak tylko tło, problem jak myślę większości związków, emocję potrafiącą człowieka zeszmacić i uniemożliwić normalne życie- zazdrość. Chodziło o jego związek, brak oddechu, inwigilację, wieczne pytania, a nawet szantaż. Zazdrość to szambo! Zazdrość to najgłupsza i najbardziej bezsensowna z emocji. W związku ma mniej więcej taki sens, jak próby szukania żony w agencji towarzyskiej, czy zamiar przekonania szefa, że wcale nie spałeś tylko przypadkowo przymknąłeś powieki. Możliwe, że wiele osób mnie teraz zje, ale mimo trwania relacji, zarówno mężczyzna jak i kobieta powinni nadal mieć te,,swoje światy" Wiecie, takie w które druga osoba nie ingeruje. Swoją pasję, znajomych, zajęcia, chwilę oddechu. Cóż dadzą zakazy samotnego imprezowania czy wychodzenia z ekipą, skoro zdradzić można nawet w obskurnym kiblu w centrum handlowym? Co da inwigilacja, sprawdzanie telefonów i laptopów w poszukiwaniu dowodów zdrady, skoro nieuczciwość zazwyczaj zmienia zachowanie? Powiem wam co myślę, zazdrośnikami są osoby niepewne, zakompleksione i strachliwe. Nie wierzą, że to własnie one są najlepszą opcją dla partnera, boją się go stracić i boją się, że jest ktoś od nich lepszy, bardziej wartościowy, mogący dać więcej. Czuję się pewnie, dobrze i jestem w związku szczęśliwy? Nic nie zmieniam i cieszę się z obecnego stanu rzeczy. Czuję się zagubiony, nieszczęśliwy i podejrzewam partnera? Szczera rozmowa o przyszłości.

     Ludzie, zazdrość nie ma żadnych plusów, a minusów w cholerę. Nie popadam też ze skrajności w skrajność. Wiem jak wygląda dzisiejszy świat i spokojnie, nie jestem naiwniakiem;) Jeśli dajecie sobie wszystko to, czego potrzebujecie to nikt nie ma potrzeby nikogo oszukiwać. A skoro jesteś z kimś komu nie ufasz, to jaki tu sens? Do następnego!

niedziela, 27 listopada 2016

Kolejny dzień w fabryce snów

Kolejny dzień w fabryce snów

    
    

   Jak zacząć z przytupem? Jak się wybić? Co zrobić by pod koniec miesiąca nie skończyć z pięcioma wyświetleniami, w tym dwoma od Cześka spod monopolowego za browarka? Ludzie, nie mam zielonego pojęcia. Chcę jednak przelać moje myśli na papier, ale tylko ten którego nie da się zgnieść i wyrzucić do kosza, nucąc pod nosem piosenkę z NBA.

   Blogów o wszystkim i o niczym, które twórcy dla połechtania swojego ego nazywają lifestylowymi mamy w internecie multum. Ilu ludzi tyle poglądów, a z zasady wiem że guzik kogoś czyjeś interesują. Nie chcę was tu zanudzać opisami moich poranków, zdjęciami śniadań czy sprawozdaniami z wieczornych medytacji. Dyskutujmy, wymieniajmy się poglądami, nie zgadzajmy się ze sobą kiedy tak czujemy.

   Jesteśmy panami życia, które nigdy nie pozwalało nam na tak wiele jak teraz. Ludzie cały czas trąbią o tym, jak teraz (podobno) jest chujowo. A to, że społeczeństwo chodzi wlepione w ekrany telefonów, tabletów i laptopów. A to, że znieczulica i zanik uczuć wyższych. Zarzuty, że jedyną aktywnością fizyczną jest skoczenie do delikatesów po bułki, a umysłową rozwiązanie na kiblu krzyżówki z jakiegoś brukowca. Wiecie co? Myślę, że pisać może tak tylko, albo zgorzkniała stara panna z odciskami na stopach od dwudziestocentymetrowych szpilek, które nosi z nadziei, że jej los jeszcze się odmieni; albo dziennikarzyna z jakiegoś taniego szmatławca, który walnął małych palcem w meblościankę z czasów napoleońskich i musi się wyszumieć.... Mam całkowicie inne zdanie na ten temat i to będzie mój punkt zaczepienia w następnym poście.

   Tymczasem żegnam się i kończę ten króciutki pościk. Może inni blogerzy (to jest dopiero porypane słowo) zaczynają swoją przygodę inaczej, przedstawiając się i opowiadając historię swojego życia jak na spotkaniu anonimowych alkoholików albo osób uzależnionych od masturbacji. Jeżeli wam to bardziej pasuje to wybaczcie, chapeau bas, bije się w pierś. Jutro też jest dzień. Do następnego!
                              

Copyright © 2016 (Nie)przeciętny miłośnik , Blogger